Twórcze konkluzje

28 kwi 2017 |

Przed spotkaniem z Samborem porozmawialiśmy z trenerem, Jarosławem Knopikiem.

Prezentujemy obszerne fragmenty rozmowy. Całość znajdziecie w najnowszym numerze naszego klubowego miesięcznika, który będzie dostępny już jutro podczas meczu z Samborem Tczew. Zachęcamy do lektury!


Rozgrywki wkraczają w decydującą fazę. Do zakończenia rozgrywek pozostały już tylko trzy kolejki. Ruch jest gotowy na ten finisz?
- Jak najbardziej - Ruch jest gotowy do skutecznego finiszu. Cieszymy się, że nareszcie terminarz się unormował i możemy regularnie rozgrywać spotkania o punkty. Rozpoczęliśmy etap, w którym pracujemy nad detalami i szukamy najlepszych, najbardziej efektywnych ustawień w poszczególnych formacjach. 

Wszystkie zawodniczki są gotowe do rywalizacji? Czy są jakieś problemy z urazami?
- Pod względem zdrowia jest dobrze, do dyspozycji jest większość zawodniczek. Problem z plecami 
ma wprawdzie Paulina Jaśkiewicz, jednak wierzmy gorąco w to, że za chwilę i ona będzie w pełnej gotowości.

W 2017 roku Ruch wygrał pięć meczów, zanotował też remis i porażkę. Bilans wygląda bardzo dobrze, ale chyba najbardziej szkoda punktu straconego w Olkuszu?
- Nie patrzymy na rozegrane mecze w  takich kategoriach. Z każdego spotkania wyciągamy wnioski i staramy się  wprowadzać je w życie. W momencie, gdy jeden mecz się kończy, to drugi się zaczyna. Nie ma czasu na rozmyślanie. Na głębszą analizę przyjdzie jeszcze bardziej odpowiedni czas.

(...)

W ostatnich meczach z SMS Płock i AZS UMCS Lublin, Niebieskie kontrolowały mecz, ale w końcówce ich przewaga niebezpiecznie topniała. Miał pan pretensje za brak koncentracji, czy wiedział, że zawodniczki maja mecz pod kontrolą?
- Oba wspomniane spotkania różnią się znacząco, gdyż z SMS ZPRP Płock wynik był pod kontrolą, ale zabrakło w kluczowych chwilach tego, by przełamać rywala i odskoczyć na więcej niż 5 trafień. Z akademiczkami z Lublina wypracowaliśmy szybko wysoką przewagę i mogliśmy skorzystać ze wszystkich zawodniczek. Wynik nie był w żadnym momencie nie był zagrożony.

Pomimo serii meczów bez porażki, przyznawał pan, że niektóre fragmenty spotkań są „do zapomnienia” – jak choćby pierwsze 10 minut meczu w Warszawie. Faktycznie staracie się zapominać o tym, co nie wypaliło i analizujecie, przypominacie dobre momenty?
- Zgadza się (śmiech). Używam tego sformułowania do kluczowych części meczu, że pewien fragment trzeba szybko poddać analizie, wyciągnąć  pozytywne refleksje i wyrzucić do śmieci. Rozpatrujemy spotkania w dwóch aspektach – negatywnym i pozytywny, ale konkluzje na przyszłość mają być twórcze i służyć poprawie.

Przed wami spotkanie z Samborem. W listopadzie bez problemu zwyciężyliście w Tczewie. Szykuje się powtórka z rozrywki?
- Do wszystkim gier podchodzimy tak samo. Prześwietlamy najbliższego rywala, pokazujemy jego lepsze i gorsze strony. Ale tak naprawdę, to skupiamy się jednak w większym wymiarze na sobie. I w tej kwestii przed meczem z Samborem nic się nie zmieni.

(...)

Przez pewien czas z klubem współpracował Leszek Dyja, uznany specjalista ds. przygotowania motorycznego. Jego warsztat i doświadczenie mocno wpłynęły na przygotowania w przerwie zimowej?
- Leszek ma ogromną wiedzę na temat wysiłku fizycznego, więc jego doświadczenie było pomocne w całym okresie przygotowawczym przed rundą rewanżową. Jako trener mogłem zaobserwować wiele ciekawych spostrzeżeń dotyczących treningu motorycznego.