Katarzyna Wilczek: Ruch to ogromny kawał mojego życia

13 cze 2022 |

Ponad 200 meczów, prawie pół tysiąca bramek i jeszcze więcej powodów do radości, wzruszeń, czasami także łez. Katarzyna Wilczek zapisała piękną kartę w historii naszego klubu. Karierę kontynuować będzie w Kaliszu.

Jak już informowaliśmy, Katarzyna Wilczek po 10 sezonach w KPR Ruch Chorzów odchodzi z naszego klubu. W poniedziałek „Masło” pożegnała się z kibicami, zamieszczając post na Facebooku. Później zaś udzieliła nam pożegnalnego wywiadu.

- 4 czerwca rozegrałaś ostatni, jak się okazało, mecz w barwach Ruchu (31:28 z Varsovią, na Turnieju Mistrzyń). Niestety „Niebieskim” nie udało się wywalczyć awansu do Superligi.

- Bardzo chciałam awansować, bo przyczyniłam się do tego, że w 2021 r. klub spadł z Superligi. Grałam w tamtych meczach, brałam w tym udział, dlatego na pożegnanie z Ruchem bardzo chciałam tego awansu. Robiłam wszystko co w mojej mocy, dziewczyny też, ale taki jest po prostu sport - żeby ktoś mógł wygrać, ktoś musi przegrać. Gratulacje dla drużyny z Gniezna. Liczę, że Ruch bardzo szybko znajdzie się w Superlidze, życzę mu tego z całego serca.

- Dlaczego zdecydowałaś się na zmianę klubu?


- Zadecydowały względy rodzinne, przeprowadzam się do Wrocławia, gdzie mieszka mój mąż. Do Chorzowa będę przyjeżdżać w miarę możliwości - mam tutaj rodzinę, będę ją odwiedzać. Chciałabym spotykać się z koleżankami z Ruchu, przyjść na mecz „Niebieskich”, jeśli czas na to pozwoli.

- Kończy się pewna era. W Ruchu grałaś przez 10 sezonów, wcześniej w juniorkach.


- Ruch to ogromny kawał mojego życia. Spędziłam w nim całą sportową karierę. Mam ogromny sentyment do tego miejsca i na pewno będę tęsknić. Nie mogę narzekać, w Ruchu było super.

- Zaczynałaś grę w KPR Ruch w sezonie 2012/13. W kwietniu 2013 r. zagrałaś pierwszy mecz (z Piotrcovią), zdobyłaś pierwsza bramkę (z Tczewem). Coś szczególnie utkwiło Ci w pamięci?

- Przyznam, że nie pamiętam aż tak dokładnie okoliczności, kojarzę, że w składzie Ruchu była wtedy Kinga Grzyb, Monika Ciesiółka czy Karolina Jasinowska.

- Karolina i Monika do dziś grają w Ruchu. Z pewnością będą żałować Twojego odejścia.

- Jest mi bardzo przykro, bo niesamowicie zżyłam się z dziewczynami - nie tylko z Karoliną i Moniką, także z Agą Piotrkowską, która już skończyła karierę. Można powiedzieć, że ze wszystkimi, z którymi grałam w Ruchu, miałyśmy dobry kontakt.

- Byłaś kapitanem Ruchu, dobrym duchem zespołu. A po wygranych meczach tradycyjnym okrzykiem „Kto wygrał mecz?” zwracałaś się do kibiców, dziękując im za doping. Kto poprowadzi to za Ciebie?


- Jeszcze tego nie ustalałyśmy, ale wierzę, że ktoś przejmie tę inicjatywę i po meczach będzie dziękować kibicom. O to się nie martwię.

- W nowym sezonie będziesz zawodniczką MKS Kalisz AZS SWWS.

- To beniaminek I ligi, który za rok chce awansować do Superligi. Mam nadzieję, że nam się to uda. Plany są ambitne. Wiem, że oprócz mnie klub z Kalisza podpisuje umowy z innymi zawodniczkami z doświadczeniem z Superligi, ale dopóki tego nie ogłosi, nie wypada mi zdradzać szczegółów.

- Co powiesz na mecz KPR Ruch kontra Kalisz w PGNiG Superlidze Kobiet w sezonie 2023/24?


- Jestem za! Mam nadzieję, że spotkamy się z Ruchem w Superlidze i będzie to niesamowita okazja do odwiedzenia chorzowskiego klubu i zagrania po raz pierwszy po przeciwnej stronie.

Katarzyna Wilczek (Masłowska) rozegrała w Ruchu 202 mecze ligowe (osiem sezonów w PGNiG Superlidze Kobiet oraz dwa w I lidze), zdobyła w nich 451 bramek. "Masło", dziękujemy!