Katarzyna Wilczek "Do Kalisza po punkty"

28 gru 2024 |

Każda zdaje sobie sprawę z rangi tego spotkania. Jesteśmy bardzo zdeterminowane. Przygotowane fizycznie i mentalnie. Sfokusowane w stu procentach, by przywieźć trzy punkty do Chorzowa – mówi Katarzyna Wilczek, która przez 10 lat grała w Ruchu, potem przeniosła się do Kalisza i przed sezonem ponownie wróciła do naszej chorzowskiej rodziny. W niedzielę popularna „Masło” - to ksywka z panieńskiego nazwiska Masłowska – wróci do Kalisza z „Niebieskimi” i jak zapewnia wraca po to, by wygrać mecz z byłymi koleżankami. - W Kaliszu jest praktycznie nowa drużyna. Ze starego składu znam tylko Milenę Kaczmarek, Wiktorię Gliwińską i Katarzynę Czapracką oraz Paulinę Kaczmarek. Znam za to doskonale kaliską halę, większą od chorzowskiej. Dwa lata w niej grałam, fajnie się tam czułam, bardzo fajni są miejscowi kibice. Z ich strony spodziewam się mocnego, ale sportowego, kulturalnego dopingu.

 

Porażka z Sośnicą Gliwice została już wymazana z pamięci?

- Długo siedziała mi na żołądku. To był ogromny kubeł zimnej wody. Mam nadzieję, że w Kaliszu poprawimy naszą grę, a jeśli zagramy lepiej niż z Sośnicą, to jesteśmy w stanie wygrać.

 

Reprezentacyjna przerwa nie wybiła was z rytmu?

- Wręcz odwrotnie. Spowodowała ogromny głód grania, rywalizacji, dobrej piłki ręcznej.

 

Ciśnienie nie przeszkodzi wam ?

- Będzie takie samo w obu zespołach. My same sobie nie pompujemy balonika. Tylko spokój może nam pozwolić pokazać to, co potrafimy. Jeśli tak się stanie, same nie podamy Energii tlenu, to będziemy miały fajny koniec roku i w nowy wejdziemy z jeszcze większą energią.