KPR Ruch - MKS Piotrcovia. Mamy to! Pierwsza wygrana „Niebieskich” w tym sezonie

26 жовт. 2019 |

- Pokazałyśmy to, co naprawdę potrafimy. Bardzo się cieszymy - mówiła rozgrywająca KPR Ruch Marcelina Polańska. Nasza drużyna odniosła pierwsze zwycięstwo w sezonie, pokonując Piotrcovię 30:25.

Pierwsze akcje obu zespołów były dość chaotyczne i nie przyniosły efektu bramkowego. Atakująca ze skrzydła Aleksandra Oreszczuk dwukrotnie przegrała pojedynek z Patrycją Chojnacką, z kolei w Ruchu piłka była kierowana do Natalii Stokowiec, ale podania nie były dokładne.

Jako pierwsze przełamały się piotrkowianki, które prowadziły 2:0 po dwóch golach Sylwii Klonowskiej, a następnie 4:1 po dwóch trafieniach Lucyny Sobeckiej. Ruch stopniowo odrabiał stratę, by po celnym rzucie Stokowiec doprowadzić do remisu 5:5.

Podopieczne Michała Boczka poszła za ciosem. Karolina Jasinowska, Żaneta Lipok i Katarzyna Masłowska pokonywały Darię Opelt (8:5). Przyjezdne zrewanżowały się dwiema bramkami, ale końcówka I połowy to już dominacja Ruchu, który odskoczył na 11:7, a następnie na 14:8.

Po każdym golu dla naszej drużyny żywiołowo reagowała ławka rezerwowych. Cały zespół aż kipiał energią, było widać, że "Niebieskie" wyczuły szansę na odniesienie pierwszego w sezonie zwycięstwa i nie zamierzają wypuścić jej z rąk.

Po przerwie rywalizacja toczyła się według schematu "bramka za bramkę". Co Ruch trafił, to Piotrcovia odpowiedziała. Ale gdy Kaja Gryczewska obroniła rzut karny wykonywany przez Edytę Charzyńską, a za moment Stokowiec trafiła ze skrzydła, przewaga Ruchu wzrosła do ośmiu goli (19:11), a po karnym Masłowskiej nawet do dziewięciu (21:12).

Piotrcovia poderwała się do ataku, rzucając trzy gole z rzędu. Po golach Masłowskiej i Magdaleny Drażyk wydawało się, że Ruch ma wszystko pod kontrolą (23:15), wówczas jednak coś w jego grze się zacięło. Zespół Krzysztofa Przybylskiego poczuł krew. Dwa gole rzuciła Aleksandra Oreszczuk. Lucyna Sobecka, Aleksandra Dorsz i Danielle Joia także umieściły piłkę w siatce i z dużej przewagi Ruchu zostały zaledwie trzy gole (23:20).

W ważnym momencie dwa razy odpowiedzialność wzięła na swoje barki Marcelina Polańska, jednak Piotrcovia za sprawą skutecznej Oreszczuk ponownie zbliżyła się na trzy gole. Na 2,5 minuty przed syreną było 26:23, ale w ostatnich fragmentach nasze zawodniczki zachowały zimną krew i wygrały 30:25! Ostatniego gola równo z syreną zdobyła Polańska.

- Mamy problemy kadrowe, mało zawodniczek do gry. Trzy mecze w ciągu tygodnia to dla nas bardzo dużo. Graliśmy w niedzielę ciężki mecz w Koszalinie, potem wygraliśmy u siebie z Jarosławiem, grając jedną siódemką-ósemką. Dziś kolejne spotkanie. Ale nie ma co płakać. Chcieliśmy od samego początku zbudować przewagę, ale nie do końca to nam się udało, a potem wynik nam uciekł - mówił trener Piotrcovii Krzysztof Przybylski.

- Olbrzymia ulga. Kamień z serca. Do meczu byliśmy super przygotowani, wiedzieliśmy, co mamy zrobić na boisku. Robiliśmy swoje, mecz układał się pod nasze dyktando. W pewnym momencie wyglądało to aż za gładko, ale później wkradło się trochę nerwów. Mam nadzieję, że to będzie impuls dla dziewczyn. Muszą uwierzyć, że nie są słabsze. Jesteśmy w stanie nawiązać walkę z każdym - podkreślił trener Ruchu Michał Boczek.

KPR Ruch Chorzów - MKS Piotrcovia Piotrków Trybunalski 30:25 (14:8)
KPR Ruch:
Chojnacka, K. Gryczewska - Jasinowska 2, Drażyk 3, Polańska 7, Masłowska 7, Jaroszewska, Piotrkowska 3, Doktorczyk 1, Cygan, Nimsz, Lipok 4, M. Gryczewska, Sójka, Grabińska, Stokowiec 3.
Piotrcovia: Opelt, Kolasińska, Sarnecka - Joia 2, Klonowska 5, Senderkiewicz, Oreszczuk 8, Dorsz 1, Ciura, Charzyńska 2, Sobecka 6, Gajewska 1, Małecka.
Sędziowali: Tomasz Rosik i Przemysław Stężowski (obaj Lubin).